piątek, 24 lipca 2015

KILKA SŁÓW O TANGLE TEEZER

Tak więc na szybko o słynnej Tangle Teezer:) Używam jej kilka miesięcy więc już mogę coś o niej powiedzieć więcej.Ja mam wersje kompaktową w takie przesłodkie baranki:*

I czas na opis działania,no cóż,jak pierwszy raz przeczesałam włosy to poczułam się nieco zawiedziona- okropnie naelektryzowała mi włosy! Inna sprawa,że były wtedy umyte tylko szamponem i spłukane eliksirem z Green Phramacy.Ale fakt,rozczesała idealnie,miałam takie wrażenie,że mi w ogóle nic nie zrobiła z włosami bo nie czułam żadnego ciągnięcia,nic przeczesałam palcami i szok,gładziutkie,idealnie rozczesane:) Czyli w tym przypadku reklama nie kłamała.A co z tym elektryzowaniem? Niestety,jest to kawał plastiku jakby na to nie patrzeć więc elektryzować będzie,jednak gdy użyłam już odżywki do spłukiwania po myciu czy maski elektryzowania już nie zauważyłam wcale.W sumie prawie nie ma teraz takich dni,że nie mam odżywki,także to elektryzowanie zapisuję jako neutralną cechę produktu.

Nie mam pojęcia jak sprawia się duża wersja(bo nigdy jej nie miałam),ta jest niewielka,całkiem nieźle leży w mojej dłoni,nie wypada z dłoni podczas czesania, idealna do torebki dzięki osłonce na ząbki i rozmiarowi.Cena? Ja kupowałam  ze strony polskiej Tangle Teezer,tam kosztuje 65 zł,jak na szczotkę nie mało,szczerze przyznam.

Podsumowując,zadowolona jestem bardzo,marzyła mi się ta szczotka,wzór jest genialny,bardzo mi się podoba,uroczy gadżet.Producent nie kłamał,rozczesywanie włosów stało się przyjemnością,a co najlepsze dobrze na niej widać włosy,które wypadły a znajduje ich na niej po czesaniu naprawdę bardzo mało,zaledwie jakieś pojedyncze sztuki,nie ciągnie.Cóż,polecam :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz